Taksówkowa rzeź

W długoletniej już modzie na żywe trupy mieliśmy do czynienia z podgryzaniem na różne sposoby tego gnijącego tematu. Polskie EXOR Studios postanowiło nie traktować zarówno życia, jak i śmierci
W długoletniej już modzie na żywe trupy mieliśmy do czynienia z podgryzaniem na różne sposoby tego gnijącego tematu. Polskie EXOR Studios postanowiło nie traktować zarówno życia, jak i śmierci zbyt poważnie. Oto ostatnia nadzieja armii, zagubionych ludzi oraz młot na zombiaki – taksówkarz.



Pomysł, by bezradne wojsko wysyłało w teren taksiarza, jest tak niewyobrażalnie idiotyczny, że od razu wywołuje uśmiech na twarzy. Cała oprawa gry tylko podkreśla zabawę w absurd. Nad fortyfikacjami unoszą się transportowe helikoptery, wszędzie leżą skrzynki z bronią, a mimo tego tylko dzielny żółty sedan (później także i inne wozy) może zrobić w bezimiennym mieście porządek.



"Zombie Driver HD” oferuje nam trzy tryby rozgrywki. Story Mode to cykl 31 misji, w trakcie których odblokowujemy nowe samochody albo zdobywamy cenne dolary na ulepszenia posiadanych już aut. Większość misji opiera się niestety na podobnym schemacie: jedno zlecenie główne plus zadanie poboczne, dzięki któremu mamy albo przypływ gotówki, albo nowy samochód w garażu. Zazwyczaj musimy dostać się do jakiegoś miejsca, tam wytłuc zombiaki, zebrać ewentualnych ocalałych i wrócić. I na tym mija nam cała gra. Od czasu do czasu poza brawurową obroną burmistrza czy furgonu telewizyjnego będziemy musieli stawić czoła obrzydliwym bossom. Szkoda tylko, że całkiem spore i otwarte miasto jest jednocześnie takie puste. Nie sądzę, żeby dołożenie większej liczby zadań na misję było karkołomnym wyzwaniem. A tak – pokonywanie etapów mija dość szybko, wręcz błyskawicznie. W dodatku, podczas czyszczenia konkretnych miejsc z zombiaków mamy do czynienia z bardzo wrednym mechanizmem. Wyobraźmy sobie, że musimy na czas pozbyć się hordy nieumarłych, którzy atakują furgonetkę stacji telewizyjnej. W takich sytuacjach liczy się nie tylko czas, ale i szczęście. Każdy zombiak, który wejdzie w obszar wokół furgonetki, staje się bowiem celem do zabicia. Kiedy licznik atakujących trupów z dwóch znów wskakuje na dwadzieścia, frustracja jest nieunikniona.



Najsłabszą formą rzeźni jest Blood Race, czyli cykl turniejów. Mamy tu zwykłe wyścigi, znanego z "Burnout" eliminatora, a nawet mały twist oparty na motywie z filmu "Speed". Dźwigamy bombę i naszym wrogiem jest uciekający czas. Każdy punkt kontrolny to kilka sekund do przodu. Tryb turniejowy, w którym w przeważającej części etapów poza mieleniem zombiaków rdzeniem zabawy są ostre przepychanki z przeciwnikami, to wręcz idealna baza do trybu sieciowego. Tego jednak, co niepojęte, nie ma. Ścigamy się tylko z komputerem. Gdyby tylko dodano możliwość palenia miotaczem samochodów, którymi sterują znajomi, "Zombie Driver HD" stałby się czymś więcej niż tylko zabawą dla samotników.



Najlepszy jednak w tej prostej zręcznościówce jest tryb Slaughter – jego nazwa jest wyjątkowo znacząca. Mamy małą planszę, samochód i kolejne fale zombiaków. Dopóki nie obsiądą samochodu jak muchy truchła, trwa tango ze śmiercią na miotacze ognia i przedni zderzak. Po każdej fali dostajemy w prezencie nową broń albo możliwość naprawy tej uszkodzonej, i zabawa wkracza na kolejny poziom. Slaughter to tryb, w którym najpełniej wyraża się potencjał "Zombie Driver HD". Totalna rzeź, setki trupów pod kołami i strugi krwi bryzgające na piach, beton. Coś wspaniałego.



Wizualnie, także w warstwie koncepcyjnej, "Zombie Driver HD" przypomina stare dobre „GTA”. Oczywiście podobieństwa są czysto kosmetyczne. Widok z góry czy rozjeżdżanie całych tabunów pieszych to główne inspiracje produkcją DMA Design (późniejsze Rockstar). Grafika jest dość przejrzysta i czytelna, choć z napisami różnie bywa, tak samo jak z początkowo dość do siebie podobnymi power-upami. Strona audio idealnie gra z absurdalną otoczką gry. Głosy są przesadzone na równi z fabułą, co nie powinno nikogo dziwić. Mimo tego, że wiadomości nie da się przewijać, warto zostać przy padzie, gdyż od czasu do czasu pojawiają się mrugnięcia w stronę odbiorcy, w tym najbardziej oczywiste, czyli do "Taksówkarza" Martina Scorsesego.



"Zombie Driver HD" ma tylko jedną wadę. Jest przeznaczone dla samotników. Wystarczyłoby uruchomić tryby sieciowe, a byłoby znacznie ciekawiej. Bez tego jedynym śladem sieci są rankingi. Mimo wszystko warto popykać chwilkę, choćby w fenomenalny tryb Slaughter. W końcu nie co dzień siadamy za kierownicą taksówki albo szkolnego autobusu i masakrujemy hordy zombie.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones